Poniżej moja recenzja ze Steam. Jako że Rover już nie jest dostępny na platformie Valve, można ją zobaczyć tylko specjalnie fatygując się na mój profil, a teraz również tu:
Koszmarki tworzone przez amatorów na Unity to plaga, która zalewa ostatnimi czasy Steama, ale wśród tego zalewu bagna można znaleźć perełki, które choć nie są idealne, mają w sobie "to coś". Jedną z nich jest właśnie mały, prosty hack'n'slash, Rover The Dragonslayer.
Wcielamy się w postać imieniem Rover. Rover jest... Pogromcą smoków... i bez żadnego przygotowania wyrusza by zabić zagrażające krainie, w której chyba mieszka, smoki. To by było na tyle jeśli chodzi o fabułę. Tej jest tu minimum, choć doceniam, że w ogóle jest. W trakcie rozgrywki możemy spotkać wyglądające podobnie do siebie postacie, które będą nam zlecały zadania polegające na praktycznie tym samym (zabijanie setek przeciwników danego typu). Warto je wykonywać choćby dlatego by zebrać potrzebne do rozwijania umiejętności postaci "dusze". Są to praktycznie punkty doświadczenia, które wykorzystujemy na rozwój bohatera. Mam wrażenie, że bardzo szybko można stworzyć z Rovera niepowstrzymaną maszynę do zabijania, ale jak się okazuje, gra jest bardzo krótka, więc to nie powinno przeszkadzać.
Grafika to oczywiście gotowe zestawy assetów z Unity, ale połączono je z klasą i robią klimat. Poza tym, dobrze wykorzystano możliwości Unity. Wszelkie efekty, rozmycia i tak dalej, wyglądają bardzo ok. Co do muzyki mogę powiedzieć tyle, że jest ładna. Za to dźwięki przeciwników i odzywający się co jakiś czas narrator(??? bo nie wiem czy to dobre słowo na odzywki typu "monster cobo", "well?" czy "FIGHT!") nie dość że rozsadzają bębenki (przy ściszonych słuchawkach) to są bardzo słabe. No, ale to jedyna rzecz, przed którą mogę ostrzec tak na dobrą sprawę.
Gdy kupowałem tę grę nie spodziewałem się wiele. Ot, kolejna gierka zrobiona na kolanie w Unity, pewnie tak zła, że aż zabawna. Myliłem się, i chociaż widać iż jej twórca jest niedoświadczony, to gra ma potencjał i potrafi wciągnąć. Prosty hack'n'slash z widokiem "z góry" do szybkiego przejścia "na raz". Cena nie jest zbyt wygórowana. Warto spróbować.
Przyznaję, że mimo bardzo prostej struktury i znikomej fabuły gra wciągnęła mnie. Coś jest w mechanikach znanych z RPG, że po prostu chce się iść dalej, rozwijać postać i być może w końcu osiągnąć moment gdy jest się tak potężnym, że zostaje tylko dokończyć fabułę i odejść na emeryturę.
Dokładnie tak wyobraziłem sobie Rovera. Jeśli damy tej grze szansę